Kolarstwo

Ludzkie potrzeby i nieludzkie emocje – 100. Giro d’Italia w skrócie

z21877694V
fot. Antonio Calanni/gazeta.pl

Jubileuszowa, setna edycja najpiękniejszego wyścigu na świecie niedawno się zakończyła. Tak jak niemal co roku, dostarczyła wielu emocji. Jednak co najbardziej zapadnie nam w pamięć?

Po pierwsze – zażarta walka i bardzo duże tempo. Na każdym etapie zdarzały się ataki, nie tylko przed samą metą, ale czasem nawet na kilkadziesiąt kilometrów przed nią. Swoich sił, nawet na ostatnim etapie w górach, próbowali wszyscy walczący o pozycję w klasyfikacji generalnej, nie tylko pretendenci do zwycięstwa. W pamięci na pewno pozostanie zupełnie niespodziewany wynik Lukasa Postelberga, który jako pierwszy pojawił się na mecie pierwszego etapu rozgrywanego na Sycylii.

Po drugie – Tom Dumoulin. Przede wszystkim po zaciętej walce został pierwszym zwycięzcą Giro d’Italia pochodzącym z Holandii. Okazało się, że jest naprawdę wszechstronnym kolarzem – nie tylko był najlepszy w indywidualnej jeździe na czas, ale też bardzo dobrze radził sobie na górskich etapach. Dobra strategia pozwoliła mu nie dość, że utrzymywać przewagę, to jeszcze zyskiwać czas.

Dumoulin zapadł w pamięć kibiców także z innego, nieco – wybaczcie słownictwo – gównianego powodu. Mianowicie zawodnik Sunweb stracił koszulkę lidera, ponieważ pomiędzy Stelvio a Umbrailpass dopadły go problemy żołądkowe i musiał zrobić przerwę na rzeczy bardziej przyziemne. Jak wiemy, internet widzi wszystko i nie przebacza, dlateto przez kilka kolejnych dni większość Facebookowych stron związanych z kolarstwem zarzucała swoich czytelników memami na ten temat. Najlepsza galeria jak zawsze znalazła się na Cycling Memes.

Nie obyło się też bez przykrych incydentów. W głównej roli jednego z nich wystąpił oczywiście motocykl. Tym razem kolarze zahaczyli o policyjny pojazd stojący na poboczu u podnóża Blockhausu. Wskutek tej kraksy po kilku dniach z wyścigu musiał wycofać się Geraint Thomas, a Adam Yates i Mikel Landa stracili szansę na koszulkę lidera. W osłabionym składzie jechał jednak nie tylko Team Sky. Astana nie tylko wystartowała bez niedawno zmarłego Michele Scarponiego, ale po kraksie stracili także Tanela Kaugerta.

Sporym echem odbiła się też bójka Javiera Moreno z Diego Rosą, wskutek której pierwszy z kolarzy został wykluczony z dalszego udziału w wyścigu.

Tegoroczna edycja Giro d’Italia to świetny przykład zaciętej walki na bardzo wysokim poziomie. Szybkie tempo peletonu, walki górali i sprinterów, śmiałe ataki i wytrwałość w podejmowaniu prób zdobycia etapu, której przykładem jest Jan Hirt, sprawiły że wyścig był nieprzewidywalny i dostarczył wielu emocji. Mam nadzieję, że przyszłoroczna edycja będzie równie ciekawa.

Dodaj komentarz